Więc ciasto jest obłędne, nieskromnie powiem :) A robi się je śmiesznie, bo do
góry nogami. Już wcześniej takie przepisy widziałam, ale nigdy wcześniej z nich nie korzystałam. Skąd pomysł na takie odwracanie? wydaj mi się, że chodzi o
to, by owoce się nie przypiekły i nie wysuszyły zbytnio. Kiedy są za wierzchu zawsze trochę grozi im spalenie :P I faktycznie, gruszki
pieczone na spodzie blachy pozostały soczyste, dzięki czemu więc placek rozpływa się w ustach.
A robi się go tak:
Odwrócony placek z gruszkami i imbirem
(przepis pochodzi z cudownego bloga Bea w kuchni link do przepisu tutaj
)
Gruszki:
3 gruszki
3 łyżki masła
3 łyżki cukru
1 łyżeczka imbiru
Piekarnik włączamy na ok 190 stopni.
Gruszki obieramy ze skóry i kroimy w dość cienkie plastry. W
garnku o grubym dnie roztapiamy masło z cukrem. Gdy cukier się rozpuści,
dodajemy imbir i gruszki. Mieszamy, żeby gruszki się ładnie obtoczyły w masełku
i zostawiamy na jakiś czas żeby sobie popyrkały na małym ogniu. Co jakiś czas zaglądamy
do nich, żeby się nie przypaliły przypadkiem.
(Ja zostawiłam je na ogniu na mniej więcej 10 min. Trzeba je
wyłączyć na kilka minut przed tym, jak ciasto będzie gotowe do przelania do
formy, że zdążyły choć trochę przestygnąć.)
Gruszki się gotują w masełku, można się zabrać za resztę
roboty:
Ciasto:
2 jajka
1 szklanka cukru
1,5 szklanki mąki
proszek do pieczenia + soda oczyszczona (chociaż dodałam oba
ciasto i tak nie wyrosło jakoś bardzo,
więc jak ktoś nie ma jednego to nie ma chyba się co przejmować)
0,5 szklanki mielonych migdałów
½ łyżeczki imbiru
1 łyżeczka przyprawy do pierników
4 łyżki oleju
100 ml kremówki (w oryginalnym przepisie był jogurt, ale że
nie miałam to użyłam tego, co było akurat w lodówce)
Jajka ubijamy z cukrem.
Wszystkie suche składniki (mąka, proszek, soda, migdały,
przyprawy) mieszamy razem i dodajemy stopniowo do jajek. Mieszamy. Gdy zacznie
za bardzo gęstnieć dodajemy olej i kremówkę. Gdy już wszystko ze wszystkim się
ładnie wymiesza, przechodzimy do upakowania ciasta do formy.
Na dnie tortownicy układamy ciasno obok siebie plastry
gruszek.
Polewamy je maślanym sosem, który pozostał po gotowaniu (nie
całym! Tak 1/3 zostawiamy na koniec, polejemy nimi upieczony placek).
Gruszki zalewamy ciastem.
Pieczemy ok 45 minut.
Upieczone ciasto wyciągamy z piekarnika i odstawiamy na ok
10-15 min do przestygnięcia. Następnie szykujemy talerz na, który przerzucamy ciasto, trochę jak
babkę z piasku – tak by gruszki były u góry. Brzmi ciężko? ;) uwierzcie, nie
jest tak żle, skoro moje dziurawe ręce dały radę. Ja zrobiłam tak, że najpierw usunęłam
boki formy, a potem delikatnie nożem podważyłam gruszki, żeby sprawdzić czy w
żadnym miejscy nie przywarły za bardzo do blachy. Przyłożyłam talerz do
upieczonej części ciasta i szybkim ruchem obróciłam o 180 stopni. I już :) I
nawet wygląda całkiem ładnie :) (choć oczywiście nie na zdjęciu)
Na koniec podgrzewamy lekko maślano-gruszkowy sos, dodajemy do niego szczodrze sok z połówki cytryny i polewamy wierzch ciasta.
Smaczności!
Rewelacyjnie wygląda, aż ślinka cieknie ;>
OdpowiedzUsuń