Szybko jednak uzmysłowiłam sobie, że jak na portfel studentki, którą jeszcze wtedy byłam (chlip chlip), to jest to całkiem kosztowna dawka kulinarnej przyjemności.
- 6 dużych jajek - 5 zł (ceny będą przybliżone)
- 125 g masła - opakowanie 200 g - 5 zł
- 400 g Nutelli (1 słoiczek) - 10 zł
- 100 g zmielonych orzechów laskowych - nawet nie wiem, bo jeszcze nie udało mi się nigdzie kupić, załóżmy, że 8 zł
- 100 g orzechów laskowych, obranych - 6 zł
- 225 g gorzkiej czekolady - trzeba kupić 3 opakowania, więc 7 zł
- 125 ml śmietany kremówki - opakowanie 250 ml - 3,5 zł
- 1 łyżka Frangelico (czego!?), rumu lub wody - za założenia wybieram wodę ;)
RAZEM: 44,50 zł. Zdecydowanie za dużo.
Ale przecież gotowanie i pieczenie jest jeszcze fajniejsze, gdy znalezione gdzieś przepisy modyfikujemy na swój sposób. Moją misją było obniżenie kosztów, więc zastosowałam następujące wymienniki:
- Zamiast masła używam margaryny (3 zł za 250 g). Tak wiem, część z Was jej nie dzierży, ale ja nie czuję aż takiej różnicy i masło wolę zostawić na kanapki.
- Zamiast oryginalnej Nutelli używam najtańszego kremu czekoladowo-orzechowego (np. Kremusia z Biedronki, cena: ok. 4 zł za 400 g).
- Czekolady wykorzystuję tylko 200 g, czyli 2 opakowania, nie 3.
- Orzechy kupuję w jednej paczce, 200 gram, łuskane, ale z tą brązową łupinką (w Biedronce były po 8 zł).
I korzystając z takich składników, już od kliku lat, na specjalne okazje, piekę "Kremusiowy" tort. Tym razem padło na urodziny Ludwika.
Przygotowanie orzechów
Jeśli tak jak ja, kupicie orzechy w takiej formie, jak na zdjęciu poniżej, wszystko musicie zacząć od ich obrobienia. Aby pozbyć się brązowej łupinki orzechy trzeba wrzucić na patelnię i podgrzewać tak długo, aż skórka sama zacznie odchodzić.
Później niestety każdy orzech trzeba własnoręcznie oskubać, co zajmuje trochę czasu. Pamiętajcie, żeby odczekać aż ostygną, bo w innym przypadku możecie sobie poparzyć palce.
200 g oskubanych orzechów dzielimy na dwie równe części. Połowa z nich trafi na polewę, druga połowa bezpośrednio do tortu. Ta część, która trafi do ciasta, musi być zmielona. I tu pojawia się problem. Ja korzystam z urządzenia Tupperware (przepis może zawierać lokowanie produktu ;)), które bez problemu radzi sobie z siekaniem orzechów, ale podejrzewam, że nie w każdej kuchni jest coś takiego. Proponuję więc używać ściereczki, młotka i mięśni ;)
U mnie to wygląda tak:
Przygotowanie ciasta
Zaczynamy od jaj. Rozdzielamy żółtka od białek. 6 białek ze szczyptą soli ubijamy w dużej misce na sztywną pianę. W osobnej misce ubijamy margarynę z Kremusiem, dodajemy łyżkę wody, 6 żółtek, zmielone orzechy. Wszystko razem miksujemy, dolewając, roztopioną w kąpieli wodnej, czekoladę (1 tabliczkę - 100 g). Na koniec dodajemy pianę z białek i delikatnie mieszamy całą masę łyżką.
Gotowe ciasto wylewamy na okrągłą blachę o średnicy 23 cm wyłożoną papierem do pieczenia. Pieczemy przez 40 minut w 180ºC.
Ciasto na pewno bardzo wyrośnie, a potem opadnie. Nie przejmujcie się tym ani ciut ciut. Wszystkie wizualne mankamenty zakryjemy dużą warstwą polewy :)
Przygotowanie polewy
W małym garnuszku podgrzewamy 125 ml śmietany kremówki ze 100 g połamanej czekolady i łyżką wody, cały czas mieszamy. Gdy kostki czekolady się roztopią, garnek zestawiamy z gazu i ciągle mieszając czekamy, aż powstanie gładka masa.
Polewę wylewamy na ciacho, posypujemy 100 g orzechów, które nam zostały i gotowe.
Ta - dam!
Smacznego :)
Dorota
mniam, mniam, mniam
OdpowiedzUsuńEj, a czemu ja nie dostałam takiego pysznego ciasta na urodziny... :( kochasz mnie mniej niż Ludwika ;( buuu
OdpowiedzUsuńkremusia! cóż za piękna nazwa :)
OdpowiedzUsuńwszystkich kocham równo, ale jak siedziałam w Poznaniu, to nie było mnie stać na takie takie :(
OdpowiedzUsuń