Po pierwsze - ja i zupa. Mama nie uwierzy.
Po drugie - żurek. Jak wiecie, mam dość konkretne skojarzenia z tą zupą. Niekoniecznie dobre :P
Ale cóż, w ramach ciągłego dorastania postanowiłam się przełamać.
Kilka słów na temat przepisu.
Powstał bardzo, ale to bardzo spontanicznie. To historia typu: "o kurcze, nie mamy nic na obiad! Zobaczmy co jest w lodówce...". Zup nie lubię, a żurku szczególnie. Wymyśliłam więc swoją wersję z cebulą. Opinie miała całkiem niezłe ze strony rodziny Przybylskich, więc uznałam, iż mogę ją wpisać w nasze domowe menu.
Zupa jest prawie ekspresowa, bo właściwie wszystko przygotujemy jednocześnie, a na koniec wrzucamy do miski i zalewamy wywarem :) Idealnie nadaje się na zimne jesienno-zimowe obiadki. W dodatku jest bardzo sycąca i niestety, dość kaloryczna (ale, ze też kocham NIGELLĘ to mam to gdzieś).
A więc do roboty!
(zdjęcie na zachętę)
* * * *
PRODUKTY (na 4 osoby lub 2 osoby i na dwa dni spokój)
* 3 średnie cebule
* 2 ząbki czosnku (może być bez jak ktoś nie lubi)
* 3 kostki rosołowe (chyba, ze macie ochotę zrobić bulion sami :))
* 1,5 l wody
* trochę oleju (zero precyzji, no ale wiecie, tak żeby cebula się podsmażyła)
* 2-3 ziemniaki
* 1 duża kiełbasa, może być też boczek jak macie w planie spalać wieczorem dużo kalorii :)
* 4 jajka
* przyprawy: liście laurowe, pieprz czarny ziarnisty, kminek
Najtrudniejszy pierwszy krok, czyli dla mnie KROJENIE CEBULI. Wypłakałam swoje, a cebulowe pióra wrzuciłam do garnka z odrobiną oleju do zezłocenia. Po chwili dodałam czosnek. Wszystko się chwilę podsmażało, a w tym czasie wstawiłam bulion.
Gdy cebulka z czosnkiem są złociste, a bulion "pyrka" wlewamy wywar do warzyw i czekamy do zagotowania. Następnie dodajemy liście laurowe, pieprz i kminek. Na patelnię wrzucamy pokrojoną kiełbasę/boczek. Można ominąć ten krok, ale ja uwielbiam skwierczenie na patelni i cudowne wybrzuszone krążki kiełbasy.
Kiedy kiełbasa będzie gotowa wrzucamy zawartość patelni do naszego wywaru. Zupa musi się trochę przegryźć, aby przeszła smakiem mięsa.
W tym czasie przygotowujemy pozostałe elementy naszej potrawy: gotujemy jajka na twardo + obieramy i kroimy ziemniaki. Pyry przyprawiamy dowolnie (sól, pieprz, papryka ostra) i na folii pieczemy w piekarniku na złoto.
Pyry upieczone, jajko ugotowane, zupa wspaniale pachnie? Brawo, wszystko gotowe do nakładania. Łycha złocistych ziemniaczków, uczciwa chochla zupy, jajko w ćwiartki, a do dekoracji kleks jogurtu i coś zielonego (koperek, pietruszka, szczypiorek - co tam macie).
SMACZNEGO!
Daria
Wygląda na przepyszne!
OdpowiedzUsuńZupa idealna! bo zwykła cebulowa to trochę nuda czasem :P a że mi właśnie zupy chodzą po głowie ostatnio, to już wiem co jutro na obiad :)
OdpowiedzUsuńswoją drogą, chciałam jeszcze dodać że wpis pełna profeska, te zdjęcia, cud miód!zaczynam się troche wstydzić swoich fotograficznych marności
OdpowiedzUsuńKasia, nie wstydź się! Twoje zdjęcia są super. Ja w końcu mam okazję się trochę pobawić, bo w ile można fotografować drewniane skrzynki :P
OdpowiedzUsuńzupa gotowa :) zamiast kostek rosołowych (których zabrakło) dodałam żurek w proszku. pychotki :)
OdpowiedzUsuń